wtorek, 2 września 2014

Zapomniana pasja

Brak komentarzy:
 

Dzisiaj odpoczywamy od wakacyjnych wpisów. Podobno co za dużo to niezdrowo. Stosując się do tego mądrego powiedzenia dziś opowiem Wam o pewnej cząstce mojej osobowości. O pasji przykrytej cienką warstwą kurzu i zapomnienia. O rysowaniu.

Będąc małym urwisem codziennie cierpliwie czekającym na kolejny odcinek Pokemon lub Dragonball Z i lubiącym pokopać w piłkę nie różniłem się praktycznie niczym od moich rówieśników. Jak to w podstawówce bywa każdy trzymał się w paczce najbliższych sobie przyjaciół. Osoby te, połączone wspólnymi zainteresowaniami nigdy nie nudziły się swoim towarzystwem. Mogły cały dzień gadać o obejrzanym meczu, nowym odcinku ulubionego serialu lub tej okrutnej nauczycielce matematyki, która cały czas podcina skrzydła. Pełnymi nadziei oczami patrzyły na świat wiedząc, że w przyszłości osiągną coś wielkiego. Każdy dzieciak dumnie uczęszczający do podstawówki snuł odważne plany na resztę życia. Większość chłopaków chciała zostać policjantami, strażakami lub piłkarzami. Wśród dziewczyn prym wiódł zawód piosenkarki, tancerki lub modelki. 

A ja, w tym szczególnym okresie mojego życia, chciałem zostać rysownikiem.

Obawiając się pozbawionych akceptacji spojrzeń nie mówiłem o tym kolegom z mojej paczki. O wyjątkowym zainteresowaniu wiedzieli tylko moi rodzice. I chciałem żeby tak pozostało. Każdy ma swoje małe tajemnice, którymi nieszczególnie chce się dzielić ze światem. Tak było w moim przypadku. W ciepłym, domowym zaciszu powoli szlifowałem swój warsztat. W tamtych latach wyjątkowym zainteresowaniem darzyłem lotnictwo i to właśnie samoloty był głównym tematem moich prac. Nad każdym rysunkiem spędzałem nawet kilka godzin, pieczołowicie dopracowując każdy, nawet najmniejszy element. Wymagało to ogromnych pokładów cierpliwości. Niestety z tego okresu znalazłem tylko dwa rysunki. Pierwszy niezbyt ekscytuje. 




Tutaj już jest lepiej. 


Będąc pod wpływem rapu próbowałem stworzyć coś a'la graffiti.

Później nastąpiła przerwa. Rzuciłem ołówki w kąt i przez wiele lat nie brałem ich do rąk. Zająłem się ważniejszymi wtedy dla mnie rzeczami.



Po drodze do zapomnienia miałem mały epizod z pastelami.

Około dwudziestki coś mnie tknęło. Trybiki zapomnianej, zakurzonej i lekko zardzewiałej maszyny znowu zaczęły się obracać. Tak jak maszyna potrzebuje naoliwienia do dobrej pracy, tak mój nagły rysowniczy impuls potrzebował inspiracji. W tym celu założyłem konto na DeviantArt, stronie zrzeszającej tysiące artystów z całego świata. Artystycznie natchniony zacząłem tworzyć własne prace.




Jedna z moich ulubionych prac.


Z każdym rokiem nabierałem wprawy.




W zeszłym roku doszedłem do szczytu moich możliwości. Zainspirowany starym kinem, narysowałem portret Lauren Bacall, amerykańskiej aktorki świecącej triumfy w latach 40 i 50.

Resztę moich prac może znaleźć tutaj

W tym roku rysowanie znowu na chwilę poszło w odstawkę. Jego miejsce zajęła fotografia. Możliwość uwieczniania pięknych chwil, które doświadczamy jest czymś wspaniałym! Ale o tym może innym razem :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff