poniedziałek, 8 września 2014

Czarna maska

Brak komentarzy:
 

Noc. Niebo usłane tysiącami gwiazd kontrastuje z ciepłym światłem lamp oświetlających fasadę budynku. Wieje zimny, październikowy wiatr zwiastujący niechybnie nadchodzącą zimę. Pod wielkie drzwi raz za razem podjeżdżają ciemne limuzyny, których wypolerowana karoseria pięknie odbija światła wydostające się z wysokich okien. Nienagannie ubrana służba z wprawą otwiera tylne drzwi i pomaga wysiąść szykownie ubranym damom. Po chwili dołączają do nich ubrani w smokingi mężczyźni. Wszyscy noszą weneckie maski na twarzy.

Kiedy masywne drzwi się otwierają z wnętrza urządzonego w stylu renesansowym bije blask. Wysoko zawieszony olbrzymi kryształowy żyrandol cały błyszczy. Wewnątrz jest przyjemnie ciepło. W powietrzu unosi się lekko drażniąca nozdrza mieszanka najdroższych perfum. Krzątający się ludzie popijają szampana z wysokich kieliszków. Niczym przestępcy przed włamaniem noszą maski ukrywające ich oblicze. Orkiestra ustawiona w tle gra na przemian Bacha, Mozarta, Chopina i Rachmaninoffa.

Luksus i bogactwo. Takie dwa słowa od razu przychodzą na myśl Jemu. Ubrany w wypożyczony poprzedniego dnia smoking i czarną maskę początkowo czuje się niepewnie wśród całej śmietanki towarzyskiej miasta. Nawet miało go tu nie być. W tej chwili powinien siedzieć w wynajętym mieszkaniu otoczony stosem papierów i nadrabiać zaległą pracę. A nie, On ma cel. Misję do wykonania. Dostanie się tutaj było łatwiejsze niż sądził. Wszedł tylnymi drzwiami do kuchni. Nikt nie zwracał uwagi na wysokiego, lekko zarośniętego bruneta przeciskającego się slalomem między zajętymi pracą kucharzami. Czarna maska, którą pożyczył od koleżanki wystarczyła do tego, żeby wtopić się w tłum. 
- A co będzie jeśli ktoś zapyta się kim jestem? - myśl ta nieustannie zaprzątała mu głowę.
- Raz się żyje - powiedział szeptem.

Od jakiegoś czasu żyje według zasady mówiącej o tym, że lepiej coś zrobić niż potem żałować, że się tego nie zrobiło. Kiedy usłyszał, że na Charytatywnym Balu Anonimowych Dobroczyńców będzie Ona wiedział, że on też musi tam być. Nawet brak zaproszenia wysyłanego tylko do wybranych ludzi nie mógł go powstrzymać przed ponownym ujrzeniem jej pięknej twarzy. Postanowił sobie, że tym razem postąpi właściwie. Jak prawdziwy facet. Już wtedy, kiedy zderzyli się na chodniku, powinien zaprosić ją na kolację. Nie skorzystał z tego podarunku od losu. Dzisiaj będzie inaczej. 

Łapie kieliszek szampana z tacy akurat przechodzącego obok niego kelnera i niczym lew wybierający się na polowanie zaczyna poszukiwania. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff